Dobra mama

/
1 Comments



Mam taką dobrą koleżankę, od 20 lat co najmniej. Ma dwie cudne córeczki, bliźniaczki. I fajne podejście do macierzyństwa.

I ja jej zazdroszczę tego zdrowego podejścia do macierzyństwa. Nie wspomnę już o tym, że jest jakoś doskonale zorganizowana w całej sytuacji, że ogarnia te dwa małe żywioły tak sprawnie, ale to co na mnie robi to wrażenie, to ten luz z jakim podchodzi do codzienności.

Ja się spinam, że bałagan, że kurz, że blat w kuchni poplamiony, że klocki porozwalane i takie tam, i sprzątam. Narzekam, że ciągle tylko coś układam na miejsce, obcieram, wycieram. I w efekcie jestem marudna, a i czasu jakoś dla dzieciaków mało zostaje. A ona? Ona po prostu fantastycznie spędza z córkami czas. CZAS! Czytają, bawią się, BAŁAGANIĄ! O! I ja jej tego tak zazdroszczę. Że nie sprząta po każdej zabawie wszystkiego. Że nie terroryzuje dzieci o porządek. Nawet jak czasami cos nie jest idealne, to ona i tak jest w dobrym humorze. Ehh. Uczę się więc jako takiego zdrowszego podejścia do sprawy. Żeby podarować dzieciakom to co najcenniejsze – czas ze mną tylko dla nich. O tej dobrej jakości. Bo w końcu „Good Moms have sticky floors, dirty ovens, and happy kids”. 

 A jak tak na nich patrzę, to po prostu chcę być dla nich tą dobrą mamą w ich pojmowaniu, a nie wg własnego wyidealizowanego obrazu. Czas sobie trochę odpuścić :) Wszystkim to na dobre wyjdzie.





Mogą ci się spodobać

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.