Mamooooo! Choooodź!
/
10 Comments
To jest niesamowite. No maj już jest, niby ciepłe dni jakieś, a my co? Znowu chorzy! W zasadzie to przeziębiony jest F.
Który to już raz w tym roku. Trudno zliczyć. Tak się czasem nawet zastanawiam co by było, gdybym nie przebywała właśnie na urlopie macierzyńskim. Wypoczynkowego by nie wystarczyło na te wszystkie choróbska dzieciaków.
A jak to jest z chorym dzieckiem w domu wie każdy, kto to przeżył. Ale żeby było jeszcze fajniej, to mieć starszaka chorego, a do kompletu niemowlaka (co prawda zdrowego), to już nie dla każdego temat znany.
A temat taki to sprawa niełatwa. Chory marudzi, jęczy, zawraca ciągle głowę. Nic go specjalnie nie cieszy, bo przecież z takim samopoczuciem to nikt przecież radością nie tryska. Do tego dochodzi kilka bardziej charakterystycznych dla danego "egzemplarza" atrakcji jak: "nie umiem dmuchać nosa!", "nie chcę", "daj mi to, daj mi tamto", "mamoooooo!!!" i innych. Takich żebyś nawet na minutkę nie usiadła na tyłku.
No to niby można zrozumieć. Można mieć nawet pewne pokłady cierpliwości, które w takiej sytuacji jakoś się nie wyczerpują. Ale... ale jak do tego zestawu jęków dochodzi wycie niemowlęcia, to robi się trudniej. Cierpliwości nawet jakoś zaczyna brakować. A bo to Mały nie chce spać, a to się od cycka oderwać nie może, a to zrobił którąś-tam-z-kolei dziś kupę itd itd.
W takiej sytuacji to nie mówimy już nawet o minucie żeby usiąść. Tu, jak znajdziesz czas na siku to się ciesz!
I dopóki Mąż z pracy nie wróci, żeby trochę odciążyć to tak się zmagamy ze sobą.
Ale ale... Z pomocą przychodzą różne aktywności. A naszą (tak NASZĄ, bo cała trójka, włącznie z Małym K. lubi) ulubioną jest gra w memory. Mamy kilka kompletów tej gry, w różnych wariantach. Nieważne który idzie na warsztat, cieszy tak samo. I marudzenie nawet ustaje. Starszy "kmini" żeby wygrać, młodszy zjada żetony. A mama ma przynajmniej poczucie, że czas ładnie z dziećmi spędzony. I rozwojowo, bo przecież pamięć ćwiczymy (ja moją też przecież!),
A jak F. wygra, to humor mu wraca. A jak jemu, to i mi.
I tak sobie gramy. W te dni majowe - chorobowe.
A jak Wy sobie radzicie w podobnych sytuacjach?
No tak codzienność niby zwyczajna, a jednak czasami brak nam na nią cierpliwości.
OdpowiedzUsuńDobrze że są wspólne chwile i zabawy z dzieciakami, które odprężają :)
Pozdrawiam, Marta
Oj tak, zdecydowanie... :)
UsuńAle fajne to memory. Skąd takie macie?
OdpowiedzUsuńKupiłam w takim sklepie Tiger, za 10 zł.
UsuńKurcze ja się muszę wybrać kiedyś do tego Tigera. Szkoda, tylko, że mam tam tak daleko. :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja też mam daleko, ale akurat byłam w Warszawie i wstąpiłam. ;))
UsuńJakie niespotykane memo, fajne. No kochana, musisz być przez chwilę supermenką :) ale jak widać, radzisz sobie świetnie. U nas narazie jedna Hela a też mam urwanie głowy, wiec mogę się domyślać, jak to jest przy dwójce. Zdrówka!
OdpowiedzUsuńO Aguś ,dzięki. Ty mnie zrozumiałaś :))
UsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń