Czytamy dużo. Codziennie, przed snem zawsze. Chodzimy do
biblioteki, wypożyczamy mnóstwo książek. Kupujemy.
Dzięki książkom F. poznaje świat. Bardzo lubi te książki,
które niosą za sobą przesłanie; jakąś mądrość lub prawidła. Jak każde dziecko
uwielbia książki, które mają „sekrety” -
otwierane okienka. Zagląda, odkrywa to, co jest tam ukryte. Czasem
dopiero po pewnym czasie znajdzie okienko wcześniej nie zauważone. O, ile jest
wtedy radości. „Mamo, mamo, zobacz co odkryłem!”
Mój starszy syn jest wdzięcznym słuchaczem. Potrafi świetnie
słuchać czytaną historię, zadawać celne pytania. Ma „dorosłe” przemyślenia,
choć ma te swoje „małe” cztery latka. Przeżywa głęboko pewne zdarzenia. W ogóle
ma bardzo wrażliwą konstrukcję.
Naszym ostatnim hitem jest książka „Pinokio. Historia pajacyka” Carlo Collodi. Każdy z nas zna historię Pinokia, ale ta książka
jest po prostu rewelacyjna. Jest przepięknie (to chyba mało powiedziane) wydana.
Fantastyczne ilustracje Roberto Innocenti rozbudzają wyobraźnię. Jest to ten „prawdziwy” Pinokio.
Nie te uładzone historyjki, powstałe na bazie oryginału. Książka jest obszerna, ale ma duże litery; idealne
dla starszych dzieci, które potrafią już same czytać. Nam jej przeczytanie
zajęło trzy wieczory, przed snem. F. nie pozwalał kończyć, domagał się dalej i
dalej.
Historia o Pinokiu jest bardzo, bardzo mądra. Cały czas dobrze wpisuje się we współczesne czasy. I nie jest to tylko "historia kłamczucha, któremu rośnie nos". To historia niegrzecznego dziecka, które uczy się na swoich błędach, wielokrotnie sprawiając przykrość najbliższym.
Kolejna książka – naprawdę świetna, to "Ciało bez tajemnic".
Rewelacja dla przedszkolaków. Ma ponad sto otwieranych okienek,
wielowarstwowych. Można obejrzeć człowieka „do gołego”. Od ubranego chłopczyka,
przez strukturę mięśni, kości i kolejne układy. Jest prosta, ale świetnie uczy
funkcjonowania naszego ciała. Odpowiada na wiele wątpliwości maluchów: "a co mamy w środku?, a do czego jest serce?" Teraz już wiemy, jak organizm walczy z wirusami.
Po jej lekturze F. bardzo się zmartwił, że jego Tata pali papierosy i "ma czarne płuca". Podziałało! Tata się przejął zdecydowanie bardziej, niż gdy ja ciosałam mu o to kołki na głowie.
W tym roku po raz kolejny dopadło nas przeziębienie.
Niestety, tym razem oprócz mojego przedszkolaka F. choróbskiem zaraził się też
Mały K.
Siedzimy więc w domu, o przedszkolu na jakiś czas musieliśmy
zapomnieć. Jednak czym zająć niesfornego i marudnego przedszkolaka, aby oderwać
go od telewizora?
Z pomocą przyszły nam stare pudełka po butach, które już
leżały przy kominku czekając na spalenie. Do tego kilka gazet, ozdobny papier, klej,
nożyczki i zszywacz. I do dzieła!
Ułożyliśmy trzy pudelka jedno na drugim, połączyłam je
zszywaczem. Dwie pokrywki posłużyły nam jako dach, który okleiliśmy czerwonym
papierem.
Potem nastąpiła część „wnętrzarska”. Papier ozdobny wykorzystaliśmy
jako tapety i dywany w pokojach. Ze starych gazet wycinaliśmy meble i inne
akcesoria wyposażenia naszych pokoików, a F. je przyklejał zwykłym klejem
biurowym w sztyfcie. Takie zabawy mają to do siebie, że dzieciaki się w nie
chętnie angażują, a przy okazji ćwiczą swoje zdolności manualne. F. zdecydował,
że na samej górze będzie „jego pokój”, piętro niżej sypialnia rodziców, a na
parterze salon z kuchnią.
Kiedy wszystko było gotowe w domku zamieszkały ludzi Duplo.
F. się bawi domkiem, buduje meble z klocków lego, a co najważniejsze - "bezboleśnie" porzucił bajki w TV.